Alkohol tuczy? - niewygodna prawda na temat trunków

Wszystko jest dla ludzi, mawiają entuzjaści używek w obliczu krytyki swoich zamiłowań. Pomijając kwestię uzależnień, każdy mężczyzna wie, jak wiele przyjemności są w stanie dostarczyć dobre trunki. Dziś spróbujemy spojrzeć na alkohol z innej strony. Nie będziemy moralizować na temat skutków jego nadużywania, ani rozpływać się nad jego rozrywkowymi atutami. Zamiast tego pochylimy się na moment nad zdrowotnymi jego właściwościami, a z drugiej strony – jego ukrytymi wadami (jak na przykład wysoka kaloryczność) i mitami na jego temat.
Alkohol – zbrodnia na diecie Niewielu fanów napojów alkoholowych zastanawia się nad ich kalorycznością. To przecież tylko płyn, napój, jakże więc mógłby szkodzić naszej sylwetce? Wielu zdeterminowanych w walce o zrzucenie paru kilogramów desperatów, woli więc zrezygnować z tłustych posiłków czy fast foodów, niż z rytualnego, wieczornego piwka. To oczywiście błąd, który często przeszkadza diecie osiągnąć oczekiwane skutki. Alkohol to bowiem cichy, niepozorny zbrodniarz, który potrafi skutecznie zmarnować wszelkie wysiłki podjęte podczas odchudzania. Wystarcz obrazowy przykład, by zadziałać na wyobraźnię: czy wiedzieliście, że gram alkoholu ma siedem kalorii, gdy tymczasem gram cukru ma ich „zaledwie” cztery? Kilka piw czy drinków wypitych podczas jednej imprezy może więc z zaskoczenia zamienić się nawet w 1000 ponadplanowych kalorii. A tego żadna dieta nie jest w stanie „przetrawić” – tak samo zresztą jak pączków czy czekolady. Warto wspomnieć, że najwięcej pustych i szkodliwych kalorii mają mocne alkohole. Oczywiście kilka litrów piwa tygodniowo jest w stanie mocno zaokrąglić brzuch, ale to wódka posiada zdecydowanie cięższy kaliber. W zaledwie jednym, 50-mililitrowym kieliszku, zawiera się aż 110 kalorii. Siedem-osiem kieliszków – to już bomba kaloryczna. Dodajmy, że przeważnie wódkę łączy się ze słodkimi sokami lub napojami gazowymi, co oczywiście podkręca wskaźnik kalorii na liczniku. Najmniej kalorii z całego zestawu alkoholi zawiera wino. Jedna lampka to około 80 kalorii, wypicie dwóch lampek - diecie zatem nie szkodzi. Co innego cała butelka. Najmniej kaloryczne jest wino wytrawne, lepiej więc wina słodkie i półsłodkie zamienić tymi bardziej kwaskowatymi. Czerwone wino jest też najzdrowsze – zawiera mniej przeciwutleniaczy niż białe. Warto jednak czytać etykietki na winach – do niektórych bowiem dodaje się konserwanty, przede wszystkim w postaci związków siarki. W przypadku win, tanie nie oznacza najgorsze. Nie każdy wie, że w popularnych dyskontach można znaleźć naprawdę smaczne wina w bardzo korzystnej cenie (ok. 20 zł). W supermarketach pojawiają się zatem niezłe wina hiszpańskie, portugalskie, argentyńskie czy chilijskie. Tym bardziej warto sugerować się etykietką i recenzjami w internecie, niż ceną – ta bywa nie raz bardzo myląca. Wśród piw najmniej kaloryczne jest piwo jasne. Piwo ciemne potrafi zawierać nawet dwa razy więcej kalorii niż jego jasny odpowiednik. Najlepiej wybierać piwo niepasteryzowane. Ma bowiem sporo witamin, a także o wiele krótszą datę ważności, co wskazuje na jego naturalność. A przecież natura jest jak najbardziej pożądana na diecie. Alkohol niestety wzmaga apetyt. Gdy pijemy, po prostu chce nam się jeść. Pod wpływem alkoholu trudno też o racjonalne wydzielenie porcji – jemy więcej niż zwykle, często kusząc się na kaloryczne przekąski niezgodne z wcześniejszymi założeniami diety. Przypomnijmy sobie, ileż to razy impreza, w której braliśmy udział, skończyła się nocną wizytą w kebabie? Pijąc tracimy kontrolę nad dietą i potrafimy porządnie sobie zaszkodzić. Pochłonięte masy śmieciowego jedzenia (także paluszków, chipsów, serowych przekąsek) w zestawieniu z ciężkim alkoholem na następny dzień gwarantuje rewolucje żołądkowe i złe samopoczucie. Dobrze więc nauczyć się kontrolować odżywianie nawet w stanie „zawianym”. O ile to oczywiście możliwe.
Alkohol a zdrowie Czas rozprawić się z mitami. Owszem, już dawno udowodniono, że wino czy piwo posiadają właściwości zdrowotne. Jedna szklanka czy lampka może pozytywnie działać na serce, zwalczyć nadciśnienie i polepszyć sprawność umysłową w starszym wieku. Czerwone wino działa także przeciwzapalnie, podwyższa stężenie dobrego cholesterolu we krwi, łagodzi natomiast wpływ tego złego. By jednak doznać tych wszystkich dobroci, należy spełnić jeden warunek: nie pić często. Regularne spożywanie alkoholu ma już bowiem zgoła inne skutki. Prowadzi do marskości wątroby, zapalenia trzustki, raka żołądka, niewydolności serca, zmian w mózgu i szybszej śmierci. To także pośrednia przyczyna przemocy domowej, wypadków i wielu innych nieprzyjemnych okoliczności oraz dramatów. Obecnie mówi się, że nieumiarkowane spożywanie alkoholu jest jednym z najpoważniejszych problemów naszych czasów.
Co jeszcze powinieneś wiedzieć? Jeśli nie chcesz sprzeniewierzyć swojej diety alkoholowymi wyskokami, przed imprezą zjedz coś porządnego. Najgorsze, co możesz zrobić, to przyjść na imprezę na czczo, gdyż wydaje ci się, że im mniej zjesz w ciągu dnia, tym więcej zostanie miejsca dla kalorii spożytych wraz z alkoholem. Niestety alkohol szybciej się wchłania przy pustym żołądku. Przychodząc na imprezę niedojedzonym, ryzykujesz więc, że szybko stracisz nad sobą kontrolę. Wtedy też ekspresowo odezwie się głód wzmożony przez działanie trunków, a ty zaczniesz wszystko zmiatać ze stołu. Następnego dnia natomiast będziesz tego żałował.

Owszem, alkohol jest dla ludzi. Jednak banalna, ale wciąż aktualna prawda brzmi, że zasada ta działa tylko wsparta umiarem i zdrowym rozsądkiem. Szczególnie na diecie.