Belgia to jeden z najmniejszych europejskich krajów, ale „wypchany” atrakcjami po brzegi. To miejsce pełne niewątpliwego uroku, którego mieszkańcy posiedli niezwykłą umiejętność łączenia nowoczesności z tradycją. Cała masa ośrodków kulturalnych, zabytkowych budowli i muzeów, nie przeszkadza w sąsiedztwie istnieć wciąż żywej, kosmopolitycznej kulturze wspieranej przez różne nacje i burzliwe życie nocne. Wyjątkowym urokiem charakteryzuje się stolica Belgii – Bruksela, z bodaj jednym z najpiękniejszych rynków w Europie i radosną, pełną kolorów egzystencją.
Istnieją pewne charakterystyczne elementy belgijskiej kultury, na które szczególnie warto zwrócić uwagę, przyjeżdżając tam w turystycznych celach.
Belgijska czekolada nie ma sobie równych
Czekolada produkowana w Belgii to chyba jeden z najpyszniejszych smakołyków świata. Jej historia sięga już 1885 roku, kiedy belgijski król Leopold II kolonizował Kongo, a tam nielegalnie (władca słynął z wyjątkowej brutalności) zagarnął dla siebie pola drzew kakaowca. Odtąd Belgowie mieli nieograniczony dostęp do cennych ziaren, co podłożyło fundamenty pod czekoladowe imperium. To przecież z Belgii pochodzą słynne czekoladki zwane pralinami, których recepturę opracował Belg, Jean Neuhaus, a jego legendarna firma ma się dobrze do dziś.
Przechadzając się po Brukseli, przytłoczy nas cała masa czekoladowych pokus. Zaglądając w mijane witryny, co rusz napotkamy specjalistyczne „czekoladowe” sklepy oferujące ogromne bogactwo przepysznych, choć wcale nietanich słodyczy. Ceny luksusowych czekoladek pakowanych do 250 gramowych pudełeczek zaczynają się od 10 euro wzwyż, choć nietrudno natrafić tu również na stoiska oferujące czekoladki na wagę. Tam nieco taniej można popróbować smakowitej przyjemności.
Frytki i gofry – belgijskie specjały
Belgia słynie z przepysznych gofrów. Budki z owym smakołykiem stoją tu niemalże na każdym rogu, a gofrowy zapach unosi się nad jej ulicami tak, że aż ślinka cieknie. Trzeba wiedzieć, że polskie gofry do pięt nie dorastają tym belgijskim, aromatycznym, maślanym, pozbawionym ciężaru bitej śmietany, owoców czy dżemu. Te gofry nie potrzebują bowiem dodatków (choć i znajdziecie tu gofry na bogato). Są pyszne same w sobie.
Zobacz także: Galeria: Belgia - barwny kraj pełen smakołyków i piwa »Inny belgijski przysmak, to frytki przyrządzane ze świeżych ziemniaków, podwójnie zasmażane w różnych temperaturach i wzbogacone unikatowym sosem. Historia belgijskiej frytki sięga już XV wieku, wtedy to w historycznych źródłach pojawiały się pierwsze zapisy na jej temat. To zupełnie inny przysmak niż smażone na głębokim tłuszczu fast foodowe ziemniaki. Nic dziwnego, że wyrafinowane i pachnące frytki stały się niemalże narodową przekąską (a nawet daniem) Belgów.
Kraina piwem płynąca
Belgia to prawdziwy raj dla piwoszy. Warzy się tutaj bowiem aż 500 gatunków piwa. Belgowie od wieków lubowali się w piwnym smaku, ale w przeciwieństwie do Niemców, z przyjemnością w jego ramach eksperymentowali. Tradycyjne niemieckie piwo to przede wszystkim dobrze nam znany pils, Belgowie mogą się natomiast pochwalić całą masą przeróżnych rodzajów tegoż trunku, wzbogaconych przyprawami czy owocami. Ich piwo bywa znacznie mocniejsze niż to powszechnie znane w Europie. Standardem są sześcioprocentowe lub nawet dziewięcioprocentowe trunki. Skąd ta tendencja? To sprawka historii. Ogłoszony w 1919 r. tzw. akt Vandervelde zakazywał sprzedawania w belgijskich barach mocnych alkoholi (typu wódka czy brandy), a że czteroprocentowym piwem wytrawnemu smakoszowi trudno było się upić, zaczęto omijać przepisy, podnosząc procent alkoholu zawarty w piwie.
Tradycja belgijskiego piwa zakorzeniona jest mocno w religii. Piwo warzyli tu już od czasów średniowiecza zakonnicy, a ich tradycje i receptury przetrwały do dziś. Zakonnego piwa nie mylmy jednak z piwem warzonym przez trapistów, czyli mnichów Zakonu Cystersów Ściślejszej Obserwacji, którzy do dziś swoje piwa produkują obowiązkowo w obrębie murów klasztornych. To jednak nie wszystko.
Zobacz także: Antwerpia - największe miasto flamandzkie w Belgii »Belgia amatorom piwnego trunku oferuje tak ogromne bogactwo smaków i rodzajów, że aż trudno je ogarnąć. Z półek i regałów w specjalistycznych sklepach, ale też zwykłych supermarketach, uśmiechają się do nas kolorowe etykietki, kuszą oczy przeróżne nazwy, składy i piwne historie. Piwa sezonowe, niefiltrowane piwa pszeniczne, piwa czerwone, piwa „blonde”, piwa szampańskie, piwa „amber”, piwa „lambic” – te wszystkie gatunki zasługują na osobną historię. Ceny piw bywają bardzo różne. Zaczynają się od 1 euro i sięgają daleko wzwyż.
Wszędobylskie komiksy
Nie każdy wie, że Belgia to kraj komiksów. To stąd pochodzą: słynny Tintin, Lucky Luke czy jakże popularne Smerfy. Tu także tworzył Grzegorz Rosiński i tu powstał słynny „Thorgal”, a jego polski autor został odznaczony belgijskim Orderem Leopolda II. Komiksowe dymki uznawane są w Belgii za prawdziwe dzieła sztuki. Na ulicach nietrudno natrafić na specjalistyczne, komiksowe sklepy, murale, a nawet pomniki (tuż obok brukselskiego rynku stoi na przykład pomnik Smerfa). Rysunek komiksowy zdobi muzea (fragmenty komiksów można dojrzeć choćby na ścianach Królewskiego Muzeum Sił Zbrojnych, a w sklepach z pamiątkami stosami stoją belgijskie komiksy historyczne), nietrudno też o mapę, pocztówkę czy inną pamiątkę wzbogaconą komiksowymi dymkami. Tradycja ta wzbogaca państwo niezwykłym kolorytem i czyni jeszcze przyjaźniejszym.
Bruksela – co warto zobaczyć?
Odwiedzając Belgię, grzechem byłoby nie zajrzeć do jej stolicy. Ta bowiem, przyjazna i bogata w atrakcje, oferuje nie tylko niezapomniany klimat hucznego życia na rynku i pełnych przepychu okolicznych uliczek, ale kulturę w ciekawym wydaniu w całej masie muzeów i innych placówek. Rasową, męską rozrywką okaże się na przykład wizyta we wspomnianym Królewskim Muzeum Sił Zbrojnych, gdzie wejdziemy za darmo, a nacieszymy się pełnym bogactwem wojskowych eksponatów, w tym wojskowych samolotów. Jedną z najsłynniejszych brukselskich atrakcji jest tzw. Atomium położone przy parku rozrywek i stacji metra. Po wizycie w osobliwej budowli warto zwiedzić znajdującą się tuż obok Mini Europę, gdzie obejrzymy wszystkie zabytki europejskie w skali mikro. Każda z tych atrakcji niestety nie należy do najtańszych, osiągając ceny kilkunastu euro.
Obowiązkowymi punktami podczas zwiedzania jest bajeczny i imponujący Grand Place, Pałac Sprawiedliwości, Łuk Triumfalny, gotycka katedra Św. Michała i Guduli i pasaż św. Huberta. Nie sposób nie odwiedzić również Parlamentu Europejskiego (zwiedzać jego wnętrze można nieodpłatnie) i przejść się w pobliżu najważniejszych jego budynków. Wszystko to, wzbogacone niezapomnianą atmosferą, robi ogromne wrażenie na turystach z całego świata i gwarantuje unikalne wspomnienia.
.jpg)
.jpg)
