Kawiarnie - dlaczego lubimy przepłacać?

Starbucks, Coffee Heaven, Costa Coffee i tak dalej, i tak dalej… Nazwy zapełnionych kawiarni, które mijamy w codziennym biegu, możemy wymieniać w nieskończoność. Czy zastanawiał się jednak ktokolwiek z Was, dlaczego tak chętnie przepłacamy za kawę kupioną w tzw. „sieciówce”? Przecież tak samo pyszną i za nieporównanie mniejsze pieniądze moglibyśmy sobie przygotować w domu albo kupić o 1/3 tańszą kawę w kawiarni, nienależącej do żadnej z dużych sieci. Wygoda przede wszystkim
Nie oszukujmy się - wygoda to główny powód, dla którego jesteśmy w stanie przepłacać. Starbucksy, Cofee Heaveny i inne czekają na nas na każdym kroku. Nie musimy ich szukać, bo są wszędzie – na dworcu, w galeriach handlowych, czy na rynkach. Nie wiemy, gdzie się mamy umówić na spotkanie ze znajomym? Wybieramy jakąś znaną kawiarnię. Jakie kawiarnie w dużych miastach znajdują się najbliżej uczelni? Sieciówki. Proste? Proste. Czas to pieniądz
Okazuje się, że jesteśmy w stanie naprawdę solidnie przepłacić, żeby niegdyś rytuał, jakim było picie kawy, teraz trwał jak najkrócej. Po co mamy iść do jakiejś eleganckiej restauracji lub niszowej kawiarni, gdzie czekamy, aż ładna pani podejdzie do naszego stolika z kartą różnych rodzajów kaw do wyboru, skoro możemy wskoczyć do kawiarni sieciowej, szybko złożyć zamówienie, przejść do lady obok, odebrać kawę i usiąść do stolika, żeby rozkoszować się tym, o czym marzyliśmy przez ostatnie godziny w pracy, czy na uczelni – kawą! Poczucie bezpieczeństwa
Nic nie jest w stanie nam zapewnić większego poczucia bezpieczeństwa, niż przebywanie w miejscu, które doskonale znamy. Tak samo jest z sieciowymi kawiarniami. We wszystkich zakątkach Polski, a w przypadku niektórych sieci również we wszystkich zakątkach świata, wyglądają dokładnie tak samo, a kawa smakuje w zasadzie identycznie. Po co więc szukać innego miejsca, żeby napić się kawy, skoro możemy wtargnąć do takiego Starbucksa albo Coffee Heaven i bez chwili zastanowienia rzucić: „Średnią latte poproszę!”. Trzeba się pokazać!
Lans – niemniej istotny argument za tym, by pójść do kawiarni, zamiast napić się kawy w domu. No bo co za sztuka wcielić się w rolę domowego baristy i przygotować sobie kawę we własnych czterech kątach? Trzeba się pokazać na mieście! Najbardziej odpowiednim miejscem do lansowania się jest Starbucks. Nie ulega to żadnej wątpliwości. Pamiętajcie jednak, że idąc do niego, musicie zabrać ze sobą Macbooki. W innym wypadku możecie nie wtopić się w tłum. Na czym polega siła tej amerykańskiej sieci kawiarni? Przede wszystkim na tym, że każdy chciałby przecież napić się kawy w miejscu, w którym robią to największe gwiazdy tego świata jak Britney Spears, Kim Kardashian, czy Katie Holmes. Jak kto woli…
Z kawiarniami jest jak z wyborem prezerwatyw – wszystko zależy od preferencji. Jeśli ktoś chce się lansować, pójdzie do Starbucksa. Jeśli ktoś stawia na regionalizm, pójdzie do Coffee Heaven. Każdy wybierze swoją ulubioną sieć, bo nie oszukujmy się – o ile w weekend można sobie pozwolić na zapuszczanie się w miasto i przemierzanie kilkunastu kilometrów w celu napicia się kawy w jakiejś klimatycznej kawiarni, to w dni robocze nikt z nas nie ma na to czasu. I nawet fakt, że w perspektywie całego miesiąca nasza kieszeń odczuwa to w sposób znaczący, przyzwyczajeń nie zmienimy.