Zumba - nie tylko dla kobiet

Trudno znaleźć kobietę, która twierdzi, że się nie odchudza. Bo jeśli nawet faktycznie się nie odchudza, to nigdy tego nie powie wprost. Jak to kobieta. Usłyszymy jedynie, że myśli o diecie… że próbuje… że czasu nie ma, ale jakby miała, to by chętnie zaczęła uprawiać jakiś sport, żeby schudnąć… No właśnie. Najczęstszą formą odchudzania, pomijając te naprawdę ekstremalne jak na przykład głodówka, jest gimnastyka i w ogóle różne dyscypliny sportu. Zalicza się do nich między innymi zumba, coraz bardziej popularna nie tylko wśród kobiet, ale również wśród facetów! Co się kryje pod egzotyczną nazwą "zumba"?
Zumba to fitness połączony z elementami tańców latynoamerykańskich. Zapoczątkował ją… mężczyzna! A dokładnie Alberto "Beto" Perez. I już ten fakt powinien dawać do myślenia każdemu, kto uważa, że zumba jest jakąkolwiek ujmą dla męskości. Pewnego dnia ten choreograf przybył na zajęcia, zapominając o podkładzie muzycznym. Nie chcąc ich jednak odwoływać, postanowił wykorzystać do nich muzykę z płyty, jaką posiadał przy sobie, a była to muzyka latynoska. Włączył odtwarzacz i zaczął improwizować. Tak wyglądały pierwsze zajęcia z zumby. Miało to miejsce stosunkowo niedawno, bo w latach 90. Spalaj kalorie i produkuj endorfiny!
Większość osób, które decydują się na zumbę, mają jeden cel – schudnąć! A jeśli nie schudnąć, to przynajmniej popracować nad kondycją i nie przytyć. Zaskoczeniem jest dla nich na pierwszych zajęciach, kiedy okazuje się, że zumba to nie katowanie się, żeby jak najszybciej zrzucić wagę, ale przede wszystkim dobra zabawa. Nie oszukujmy się jednak – nikt nie będzie chodził na zajęcia tylko dla dobrej zabawy. Zatem najpierw konkrety - według różnych prognoz w trakcie jednych zajęć, które trwają godzinę, można stracić od 600 do 800 kalorii, a te bardziej optymistyczne mówią nawet o 900 kaloriach!
Choreografie tworzone są tak, by zapewniając wszystkim partiom ciała solidną dawkę wysiłku, dobrze się przy tym bawić. Dzięki temu zmęczenie, odczuwamy dopiero po zajęciach, bo w czasie ich trwania oprócz spalania kalorii, produkujemy sporo endorfin, czyli hormonów szczęścia, co grozi skurczami mięśni twarzy od ciągłego śmiania się. Tak, śmiech i wygibasy mające niewiele wspólnego tym, co widzimy w You Can Dance, to cechy charakterystyczne tego typu zajęć. Bo o to przecież chodzi! O pozytywne zmęczenie! Tańczyć każdy może - trochę lepiej albo trochę gorzej
Dzięki temu, że na układy choreograficzne składają się tylko proste kroki, zumbę mogą uprawiać osoby każdej płci i w każdym wieku. Zgubisz się w którymś momencie? Nie ma problemu. Chwila na oddech i włączasz się z powrotem do tańca, jak tylko jesteś gotowy. Doświadczenie w fitnessie albo w tańcu jest kompletnie niepotrzebne. Przychodzisz, słuchasz, obserwujesz instruktora i tańczysz. Nic prostszego. Po minucie cała sala zamienia się w dyskotekę, a ćwiczący w imprezowiczów, którzy do świetnej zabawy nie potrzebują alkoholu. Faceci też lubią zumbę
Pewne jest jedno – zumba nie jest dla pozerów. Swoje stereotypy na temat tego, co facetowi wypada robić, a czego nie, zostawia się za drzwiami. I choć nadal w kilkunastoosobowych grupach można zaobserwować zazwyczaj tylko jednego, dwóch lub góra trzech mężczyzn, to tendencja jest zdecydowanie wzrostowa i coraz częściej panowie również decydują się na udział w takich zajęciach. Jedni chcą się pozbyć mięśnia piwnego, drudzy popracować nad kondycją, a jeszcze inni przychodzą za namową swoich partnerek i zostają na stałe. Ile kosztuje ta impreza?
Trudno dokładnie sprecyzować, ile kosztują zajęcia zumby. W każdym mieście ceny kształtują się inaczej. Jeśli kupimy karnet 4 zajęć, raz w tygodniu, powinniśmy zapłacić nie więcej niż 100zł. Ceny zaczynają się jednak już od 50 zł, więc… szukajcie, a znajdziecie! Nie można mieć wątpliwości co do jednego – to jedna z najtańszych, a zarazem najbardziej trafionych inwestycji w nasze zdrowie.