Chociaż obecność „mięśnia piwnego” często obracamy w żarty, tak naprawdę nie ma tu powodów do śmiechu. Nie można się oszukiwać, bo obecność brzuszka nie wygląda wcale atrakcyjnie. Na dodatek może nam on przysporzyć wielu kłopotów zdrowotnych. Żeby jednak wygrać walkę z wrogiem, trzeba dobrze go poznać. Dlatego dziś zajmiemy się jego analizą.
Nie ma na świecie bardziej uniwersalnego napoju od piwa. Sięgamy po nie, gdy spotykamy się ze znajomymi. Świetnie sprawdza się do świętowania odniesionych sukcesów (chociaż wtedy sięgamy również po wódkę). Piwo pasuje także do sytuacji, w których ponieśliśmy jakąś porażkę. Trudno sobie również wyobrazić oglądanie meczu bez złocistego napoju. Termin „mięsień piwny” może świadczyć o tym, że rośnie on tylko z jednej przyczyny. Jednak czy tak jest naprawdę?
Z jednej strony odpowiedź brzmi „tak”. Piwo zawiera sporo kalorii, a jego częste spożywanie może spowodować rozrost brzucha. Można więc stwierdzić, że ograniczenie złocistego trunku pozwoli nam zrzucić zbędną „oponkę”. Z drugiej strony odpowiedź brzmi „nie”, bo nasz organizm nie widzi różnicy między kaloriami pochodzącymi z piwa, a tymi z innych produktów. Ilość odkładanego tłuszczu zależy również od tego ile dostarczamy kalorii, a ile jesteśmy w stanie spalić.
Przeczytaj także: Jak spalić kufel piwa? »Dlaczego w ogóle istnieje takie coś jak „mięsień piwny”? Jest to zależne od płci. Przypomnijmy sobie na co narzekają nasze kobiety (czasem bezpodstawnie), a będziemy już wiedzieć o co chodzi. U przedstawicielek płci pięknej tłuszcz odkłada się przede wszystkim na biodrach, udach i pośladkach. Jako, że na świecie nie ma równouprawnienia, my dostaliśmy od stwórcy ryzyko dużego brzucha.
Jak już wspominaliśmy, „mięsień piwny” to nie tylko ujemne punkty do naszej atrakcyjności. Jego obecność ma wpływ również na zdrowie. Ludzie z nadmierną tkanką tłuszczową na brzuchu mają tendencję do zachorowania na cukrzyce, wysokiego ciśnienia krwi i cholesterolu, a także chorób serca.
Przeczytaj także: Trening mięśni brzucha »Jeśli więc jesteśmy posiadaczami „brzuszka”, warto zabrać się za siebie. Zwłaszcza, że po zimie nadchodzi czas zmiany zimowych opon na letnie. Jak zacząć? Przede wszystkim musimy ograniczyć ilość dostarczanych kalorii. Sama dieta jednak nie wystarczy. Warto będzie dołożyć do tego nieco ćwiczeń. Nie wystarczą tu wizyty na siłowni. Potrzebujemy ćwiczeń aerobowych, więc dobrze będzie zacząć biegać, spacerować, pływać, jeździć na rowerze i grać w gry zespołowe. W skrócie – więcej ruchu!
