Wszyscy lubimy dobrą zabawę, a zwłaszcza w gronie swoich przyjaciół. Nie raz jesteśmy namawiani na imprezę, chociaż wcale nie mamy na nią ochoty, ale w efekcie końcowym całą noc szalejemy na parkiecie dyskoteki. Weekend spędzony na mieście, zabawa do białego rana i wielki, poranny kac. Prawda, że bardzo dobrze to znamy?
25 letni mężczyzna, Stewart Burton z Brighton, o tym, że ciągłe imprezy nas postarzają, przekonał się na własnej skórze. Mózg Brytyjczyka lekarze ocenili na 68 lat. Potrafił on wyjść na imprezę w sobotnie popołudnie i wrócić do domu 18 godzin później. W czasie trwania imprezy wypalał jakieś 60 papierosów, wypijał ponad 10 butelek piwa i kilka kieliszków mocniejszego alkoholu. Sięgał również po narkotyki, a głód zaspokajał najczęściej jedzeniem z Fast – foodów.
Po dłuższym czasie szalonego życia, chłopak zauważył, że imprezowanie ma na niego zły wpływ. Nie był już tak szybki i zwinny jak dawniej, jednym słowem jego sprawność fizyczna znacznie się obniżała. Miewał problemy ze skupieniem się, a kiedy był pod wpływem alkoholu, robił się agresywny. Taki tryb życia, powoli rujnował mu także związek z partnerką.
Stewart poddał się ”autopsji na żywo” w programie BBC „Make My Body Younger” (Odmłódźcie moje ciało). Lekarze dokładnie zbadali każdy centymetr jego organizmu. Okazało się, że mózg 25 letniego mężczyzny mógłby należeć do 68 latka.
Imprezy źle wpłynęły, także na jego płodność. Młody chłopak miał 91% uszkodzonych plemników, a dopuszczalna norma to nie więcej niż 70%. Stewart nie zdawał sobie sprawy ze stanu zdrowia swojego organizmu.
Lekarze z programu „Make My Body Younger” zamieszkali ze Stewartem i jego dziewczyną - Donellą na trzy dni, aby nauczyć ich zdrowego odżywiania i aktywnego trybu życia. Para nie mogła jednak od razu zerwać ze wszystkimi nałogami, ponieważ mogłoby im to poważnie zaszkodzić.
Po kilku tygodniach stosowania „nowego życia”, Burtona znów przebadano. Jego mózg zaczął wreszcie normalnie funkcjonować, tak jak powinien u mężczyzny w jego wieku. Terapia zakończyła się sukcesem, a mężczyzna przysiągł sobie, że już nigdy więcej nie doprowadzi organizmu do takiego stanu.
