Być może marihuana jest nielegalna w wielu krajach, w tym także w Polsce, jednak wciąż pozostaje najpopularniejszym narkotykiem na świecie. Jest też jedną z najczęściej stosowanych używek w ogóle. Badania przeprowadzane np. w USA wskazują, że młodzież często woli „trawkę” od alkoholu. Na popalanie marihuany decyduje się też wielu sławnych ludzi i nie zawsze są to wyłącznie rockmani, którzy gustują w narkotykach niemal każdego rodzaju. Do palenia marihuany przyznał się szereg znanych i lubianych, a często cieszących się też wyjątkowym poważaniem. Kto, poza ludźmi znanymi z kina i estrady, palił bądź pali trawę i nie miał problemu, żeby o tym powiedzieć?
Zdecydowanych przeciwników palenia konopi indyjskiej może to wręcz szokować, ale nie jeden i nie dwóch prezydentów Stanów Zjednoczonych miało do czynienia z marihuaną. Nie ukrywał tego Barack Obama, który potwierdził, że jako nastolatek lubił popalać „marychę”. Tym samym poszedł w ślady pierwszego prezydenta USA Georga Waszyngtona, który nie tylko palił konopie, ale też miał ich własną farmę i poświęcał sporo czasu na precyzyjne wybieranie najmocniejszych nasion do hodowania roślin o wysokim stężeniu THC. Jeszcze jednym amerykańskim prezydentem lubującym się w „gandzi” był Abraham Lincoln twierdzący, że jego dwiema ulubionymi formami relaksu było siedzenie na ganku z fajką wypełnioną marihuaną i gra na harmonijce.
Od tej używki nie stronili również naukowcy. Już starożytny grecki historyk Herodot opisał zaskakujące właściwości nasion konopi indyjskiej, które były „przyjemniejsze od oparów kadzideł”. Carl Sagan, amerykański astronom i profesor nauk kosmicznych, twierdził, że nielegalność konopi jest oburzająca, ponieważ nie należy utrudniać dostępu do specyfiku, który może pomóc ludziom rozwijać w sobie spokój i zrozumienie, czułość i poczucie zjednoczenia tak potrzebne w dzisiejszym, szalonym świecie.
Nie wiadomo, czy bez marihuany istniałyby też książki należące dziś do kanonu światowej literatury, jak choćby „Makbet” czy „Trzech muszkieterów”. Palić trawę lubił zarówno Szekspir, jak i Alexander Dumas. Sam Szekspir nigdy nie miał okazji przyznać się do swojej słabości, jednak naukowcy odkryli koło jego domu zakopane fajki z resztkami trawki. Dumas twierdził natomiast, że opuszczanie wizjonerskiej sfery, jaką jest stan po zaciągnięciu się trawą, to jak zamienić niebo na piekło. Bez marihuany mogłoby też nie być „Władcy pierścieni”. J. J. R. Tolkien potrzebował niezwykle bujnej wyobraźni, by stworzyć fantastyczne książki fascynujące czytelników aż do dziś, więc raczej nie dziwi, że czasem wspomagał się „ziołem”.
Choć obecnie marihuana w Polsce jest nielegalna, to jednak źródła donoszoną, że i my mieliśmy twórców lubiących zwiększać swoją kreatywność za pomocą substancji narkotycznych. Czesław Miłosz ponoć próbował trawki, za to Witkacy często sięgał po opiaty, a Juliusz Słowacki, Kazimierz Przerwa-Tetmajer i nawet Fryderyk Chopin brali opium.